Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 13 cz. 1



*
                Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na braci Brion, którzy mieli przyjechać lada moment. Tak bardzo stęskniłam się za tym małym szkrabem!  Koło 1330 pod dom zajechał samochód chłopaków, a chwile później po domu rozniosły się szybkie kroki.
-Amanda!-wykrzyknął malec, rzucając się w moje ramiona. Podniosłam go i okręciłam nas wokół, aż mój chłopak chrząknął.

-A za mną to nie tęskniłeś?
-Oczywiście, że tak! Bardzo, bardzo tęskniłem! Czemu was tak długo nie było?
-Spędzaliśmy czas z moją mamą, wiesz ona teraz przez dłuższy czas nie przyjedzie, chciałam się nią nacieszyć.-powiedziałam do nadal wtulającego się we mnie chłopca.

*

                Kolejne trzy miesiące minęły mi bardzo szybko, dziecko rozwijało się prawidłowo, naukę kontynuowałam jako nauczanie domowe, a William był przeszczęśliwy, że będzie wujkiem. Akurat jest piątek, Arthur od kilku dni chodzi poddenerwowany i nikt nie chce mi powiedzieć dlaczego. Siedzę sobie przed domem, wygrzewając się w ciepłych promieniach słońca, gdy nagle słychać w oddali szybkie kroki kilku osób. Otwieram oczy, kierując swój wzrok w stronę krańca polany, w kierunku domu biegnie ośmiu mocno umięśnionych chłopaków. Postanawiam szybko wejść do domu, gdyż czuje od nich zagrożenie i już mam otworzyć drzwi, gdy ktoś łapie mnie w pasie. Zostałam odciągnięta, chłopak który mnie trzyma, prowadzi mnie do jak mi się wydaje  ich przywódcy, który wygląda jakoś znajomo.

-Kogo my tu mamy?-zawołał brunet, po czym przybliżył swoją twarz do mnie i wciągnął mój zapach. Zawarczał głośno, przez co się delikatnie skuliłam i spojrzałam na jego twarz.
-Hej chłopcy, toż to laska mojego braciszka, źle trafiłaś skarbie.-ostatnie słowa wysyczał cicho.
-Jakiego bra…-nie zdążyłam dokończyć, gdyż ten patafian mocno mnie uderzył z liścia.
-Nie pozwoliłem ci mówić suko! Może braciszek ci pozwala na samowolkę, ale nie jestem nim więc masz czekać aż ci pozwolę mówić! A teraz powiedz mi grzecznie gdzie on jest?
-Powinien być w domu, współczuje ci, gdy się dowie, że podniosłeś na mnie rękę to da ci nieźle popalić.

-Zejdź trochę z tonu, bo chyba znów się zapominasz. Ej, Arthur! Mam tu coś, co chyba należy do ciebie, więc lepiej do mnie zejdź!-krzyknął, po czym przyciągnął mnie do siebie, unieruchamiając mi ręce za plecami. Kilka minut później z budynku, od którego byliśmy oddaleni jakieś sto metrów, wybiegli wszyscy chłopcy, oprócz Willa i Setha.
-Zostaw ją Alan! Wszyscy wiemy, że to o mnie ci chodzi, nie mieszaj jej do tego!


 ________________________________________________
 No to tak, przepraszam za dłuższą nieobecność. Miałam brak weny, więc dopiero dziś ubrałam to wszystko jakoś w słowa. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba, wiem, krótki, ale za to jeszcze w tym tygodniu wstawię znów. Do bohaterów doszła nowa postać właśnie Alana. Będzie on pokazywał się przez pewien czas, a później zobaczymy jak sprawa się potoczy. Zaczynając pisać to opowiadanie miałam plan, a aktualnie on się trochę pozmieniał więc sama nie wiem jak się do końca sprawy potoczą, chyba w końcu pójdę na żywioł. Miłego dnia życzę i do napisania! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz