Obudziło mnie delikatne mrowienie na policzku, spowodowane czyimś dotykiem. Otworzyłam leniwie swoje oczy i zauważyłam piękne, szare tęczówki mojego ukochanego, w których dostrzec można było radosne ogniki. Wtuliłam się w jego tors, zaciągając cudownym zapachem męskich perfum i uśmiechnęłam się, wiedząc, że jest tylko mój.
-Musimy wstawać skarbie, niedługo mamy samolot.-wyszeptał,
całując czubek mojej głowy.
-Wiem, ale tak bardzo mi się nie chce
wstawać.-jęknęłam, spoglądając w jego oczy.
-Obiecuję, że jeszcze tu przyjedziemy, a teraz
wstajemy i szykujemy się.-rzucił, schodząc z łóżka i zabierając kołdrę, przez
co zrobiło mi się zimno. Wstałam więc, wzięłam czystą bieliznę i poszłam się odświeżyć.
Czysta, wróciłam do pokoju i specjalnie kręcąc tyłkiem, ubrałam na siebie
strój, by zrobić na złość chłopakowi.
-Znów masz te zmiany nastroju, czy po prostu
jesteś tak mściwa? To była tylko kołdra, a ty próbujesz doprowadzić mnie do
szału. Jeszcze jeden taki numer, a się na ciebie rzucę.-powiedział, przyciągając
mnie do siebie i namiętnie całując. Oderwaliśmy się od siebie, słysząc pukanie
do drzwi, po chwili do pomieszczenia weszła mama.
-Co tam dzieci? Gotowi do drogi?
-Jeszcze tylko dopakuje kilka rzeczy do
walizki i będziemy schodzić, tak w ogóle to ty już możesz iść.-ostatnie
skierowałam do Arthura.
-Nic z tego, muszę znieść walizkę, bo dla
ciebie jest za ciężka, tak w ogóle to nie powinnaś dźwigać.
-Zamierzasz traktować mnie teraz jak jakąś
śmiertelnie chorą? To tylko ciąża, do cholery!-wykrzyknęłam i szybko schowałam
rzeczy do walizki, następnie wybiegając z pokoju. Po drodze wpadłam jednak na
Kellan’a, który mnie przytrzymał.
-Wow, spokojnie! Bo jeszcze się przewrócisz!-zaśmiał
się i pomógł utrzymać równowagę, którą straciłam. Doszli do nas nasi partnerzy
i razem skierowaliśmy się na dół do kuchni, gdzie stało przyszykowane
śniadanie. Zjedliśmy szybko posiłek, po czym zapakowaliśmy się w samochód i
pojechaliśmy na lotnisko. Pożegnania trwały dłuższą chwilę, przeprosiłam za
swoje zachowanie i odlecieliśmy.
*
Podjechaliśmy
pod dom, a tam czekali już chłopcy, którzy chyba bardzo się stęsknili, bo od
razu dopadli nas i wyściskali. Po przywitaniu weszliśmy do środka, reszta
pytała się o to jak było na wyjeździe, ale Arthur,( jak to on) kazał mi iść do
pokoju i wypoczywać.
-Musisz dużo wypoczywać, żeby mieć
siłę.-marudził już piąty raz, a ja tylko wygodnie rozwaliłam się w salonie na
kanapie z przyjaciółmi.
-Nie życzę sobie byś mi rozkazywał, wiem co mi
wolno, a czego nie.
-A jakoś na to nie wygląda.
-Co ty taki troskliwy? Daj dziewczynie
odetchnąć, a nam się nią nacieszyć.-wtrącił w końcu Seth, przewracając oczami.
-Ona jest w ciąży, mam prawo być aż nadto
troskliwy.-rzucił w końcu mój ukochany.
-Wow!-wykrzyknęli wszyscy, po czym zaczęli nam
gratulować.
-Dobra spokój! Opanujcie się chłopaki, gdzie
młody?-zapytał Arthur, przez co nagle zorientowałam się, że rzeczywiście nigdzie
go nie ma.
-Grzeczne dzieci chodzą do szkoły, dziś piątek,
zaraz Seth po niego pojedzie. W naszej budzie za to zrobił się wielki szum,
wokół tego, że was nagle wcięło. Już była wersja, że pojechaliście do Vegas wziąć
ślub. Dyskretnie podrzuciliśmy im wersje z wyjazdem do matki Amandy, co było
proste, wystarczyło stanąć obok Sabiny Wej i trochę głośniej o tym porozmawiać.
Będzie raczej spokój, na razie-odezwał się Simon.
-To ty Seth leć po Willa, a my się rozpakujemy
i przy okazji odświeżymy po podróży.
-Tylko grzecznie! Pamiętajcie, że dziecko jest
zawsze z wami, więc kontrolujcie dolne partie ciała, to głównie tyczy się
ciebie Arthur.-zawołał Brion, szybko wybiegając z domu. Nasza dwójka poszła do
sypialni, po czym po kolei zajmowaliśmy łazienkę.
----------------------------------------------------------------------
Dodaje rozdział tak późno, gdyż akurat odezwała się moja wena i spanie diabli wzięli. Mam nadzieję, że rozdział można zaliczyć do udanych i prosiła bym o pozostawienie chociaż kropki w komentarzu, ponieważ na prawdę nie wiem czy mam dalej to ciągnąć, czy dać sobie spokój i pisać tylko dla siebie, więcej nie publikując. Mam ten dylemat również z innymi opowiadaniami, więc jeśli moglibyście napisać choć krótki komentarz na temat jak wam się podoba bądź nie podoba. Ewentualnie co mogłabym poprawić, by lepiej się wam czytało i było to ciekawsze. Już dłużej nie pisząc, pozdrowienia dla wszystkich i słodkich snów!;-*
Dodaje rozdział tak późno, gdyż akurat odezwała się moja wena i spanie diabli wzięli. Mam nadzieję, że rozdział można zaliczyć do udanych i prosiła bym o pozostawienie chociaż kropki w komentarzu, ponieważ na prawdę nie wiem czy mam dalej to ciągnąć, czy dać sobie spokój i pisać tylko dla siebie, więcej nie publikując. Mam ten dylemat również z innymi opowiadaniami, więc jeśli moglibyście napisać choć krótki komentarz na temat jak wam się podoba bądź nie podoba. Ewentualnie co mogłabym poprawić, by lepiej się wam czytało i było to ciekawsze. Już dłużej nie pisząc, pozdrowienia dla wszystkich i słodkich snów!;-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz