Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 9



Arthur Wolf POV
                Czekałem na Amandę ładnych kilka godzin, gdy w końcu zjawiła się w domu była zapłakana i przybita, widząc ją w tym stanie, wziąłem ją w swoje objęcia.



-Co się stało skarbie?-zapytałem z troską, przez co jeszcze bardziej się rozpłakała. Ona i Aleks wymieniły spojrzenia, po czym bez słowa pociągnęła mnie w stronę schodów, a następnie do jej sypialni. Usiadła na łóżku i po chwili ciszy zaczęła w końcu mówić.

-Właśnie kilka godzin temu dowiedziałam się, że zostanę matką, to już drugi miesiąc i jest ono dzieckiem mojego byłego, z którym zerwałam po przemianie. To dla tego miałam te całe humorki i bóle.-wyrzuciła na jednym wydechu, ze spuszczoną głową i czekała na moją reakcję. Nie miałem pojęcia co mógłbym powiedzieć, dlatego po chwili wyszedłem szybko z jej pokoju i udałem w stronę lasu, po drodze zmieniając się w wilka. Wiedziałem, że zachowuje się jak kompletny dupek, ale chciałem po prostu pomyśleć. Dopiero biegnąc wszystko nabrało sensu, ona będzie miała dziecko ze swoim byłym, a nie może z nim być ani o tym powiedzieć. Byłem idiotą, jeśli sądziłem, że miłość do niego jej przeszła i pokochała mnie. To z nim przeżyła te najlepsze chwile swojego życia, miała pierwszy raz, a ja pojawiłem się gdy wszystko się zaczęło sypać. Ja kazałem jej ograniczyć kontakty z normalnymi ludźmi, oni nadal byli by razem, gdyby nie ja. W tamtym momencie byłem na siebie wściekły, nie na nią, ona nic nie zrobiła, za to ja bardzo dużo. Myślałem tylko o sobie, moim szczęściu, kiedy ona była zmuszona do poświęceń. Kilka godzin spędziłem w lesie, ciągle rozmyślając, doszedłem do wniosku, że muszę pozwolić jej żyć jak dawniej, ze mną lub bez. Dam jej wybór, będę ją wspierał bez względu czy wróci do niego.

                Światła w całym domu były pogaszone, wszedłem więc po cichu do środka, zdjąłem buty w korytarzu i poszedłem do sypialni Amandy. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na łóżko, gdzie spała moja ukochana. Chciałem do niej podejść, przytulić i nigdy nie puszczać, ale wiedziałem, że nie mogę tak postąpić. Ona nie była do końca moja, a dziecko rozwijające się w niej, było na to dowodem. W pewnym momencie drzwi łazienki stanęły otworem i pojawiła się w nich Aleks.

-Wróciłeś w końcu, nie masz pojęcia jak ona cierpi przez twoje szczeniackie zachowanie! Na jej miejscu już dawno bym cię rzuciła, ale najwyraźniej zbyt mocno cię kocha, by to zrobić! Czemu w ogóle wtedy  wyszedłeś!?-zaczęła szeptać, żeby nie obudzić przyjaciółki.

-Może i mnie kocha, ale dużo bardziej woli jego, to z nim będzie mieć dziecko, ono połączy ich na zawsze. A ja nie zamierzam stać na drodze do ich szczęścia.-odpowiedziałem również szeptem.

-Ona go nie kocha, jedyne co czuje do niego to złość i odrazę. Myślała nawet nad usunięciem dziecka, ale w porę ją od tego odwiodłam, ale ty wszystko musiałeś spieprzyć i znów przyszło jej to do głowy. Amanda kocha ciebie i tylko ciebie, a to dziecko wychowacie wspólnie, już ja oto zadbam!

-Aleks, czemu krzyczysz? Chodź spać.-usłyszeliśmy nagle od strony łóżka.

                Wampirzyca popchnęła mnie w jej stronę, a sama opuściła pomieszczenie, więc ułożyłem się za jej plecami i przytuliłem do niej od tyłu, oplatając ją w  talii rękoma.  Kilka minut później  zasnąłem.

Amanda POV

                Obudziłam się cała obolała, czując przyjemnie ciepłe ciało, do którego byłam przytulona plecami. Zaraz jednak wróciła świadomość wydarzeń z poprzedniego dnia i kolejne łzy wydostały się z moich oczu. Dołujące było to, że w tamtym momencie czułam jakby leżał tuż obok, te wspaniałe ramiona, w których czułam się bezpiecznie. Postanowiłam w końcu otworzyć oczy, bo wiecznie tak nie mogłam. Po ich uchyleniu, oślepiło mnie słońce, wpadające przez odsłonięte okna. Musiałam wstawać, gdyż szłam na  ósmą do szkoły, a zegar na szafce nocnej wskazywał siódmą. Próbowałam się podnieść, ale czyjeś ramiona mi nie pozwoliły, tylko jeszcze bardziej zacieśniły swój chwyt, aż zaczął mnie boleć brzuch. Odwróciłam głowę za siebie i natrafiłam na niebieskie tęczówki Arthura.

-Hej kochanie, dziś nigdzie nie idziemy, robimy dzień tylko dla naszej…trójki?-powiedział z leniwym uśmiechem.

-Myślałam, że jesteś wściekły.

-Nie byłem wściekły tylko zaskoczony, nie wiedziałem, co o tym  myśleć, ale teraz jest okej. Powiedz mi tylko jedno, czujesz coś jeszcze do Logana? Ale tak szczerze.-zapytał, patrząc w moje oczy.

-Jedyne co do niego czuje to nienawiść, a świadomość, że coś nadal może mnie z nim łączyć napawa mnie złością.-odpowiedziałam, nie spuszczając wzroku.

                Widziałam, że ucieszyła go moja odpowiedź, znów miał te iskierki w oczach, a jego uśmiech stał się większy. Wypuścił mnie w końcu ze  swoich ramion, zaciągnęłam się głębiej powietrzem i zerwałam w stronę łazienki, gdyż poczułam zapach jajecznicy. Zwróciłam wszystko, co zjadłam wcześniejszego dnia i usiadłam na podłodze, spuszczając wodę. Po chwili do pomieszczenia wszedł zmartwiony Arthur i ukucnął przy mnie.

-Co się stało?

-Objawy ciąży.

-Odśwież się kochanie, przebierz i zejdź do kuchni, przygotuje ci śniadanie, a później pojedziemy na wycieczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz