Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 10



               Zgodnie z poleceniem mojego chłopaka załatwiłam wszystkie sprawy w łazience, ubrałam w coś wygodnego i zeszłam do jadalni, gdzie czekał już na mnie. Po zjedzonym posiłku, założyliśmy buty i samochodem Arthura pojechaliśmy w mało znanym mi kierunku.  W pewnym momencie zawiązał mi oczy opaską i jechaliśmy chwilę, by następnie wejść do pomieszczenia pełnego ludzi oraz zapachów jedzenia, które już mi nie przeszkadzały tak jak rano.  Nagle wziął mnie na ręce, wsadził w uszy słuchawki z bardzo głośno lecącą muzyką i gdzieś mnie zaniósł, czułam tylko na przemian zimny wiaterek oraz ciepło pomieszczeń. W końcu posadził mnie na jakimś fotelu, ale nie mogłam zdjąć opaski, zaczynało mnie to już wprawdzie irytować. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś chciał mną rządzić! Kilka godzin później, które mocno mi się dłużyły, wyniósł mnie z tego pomieszczenia i zataszczył gdzieś indziej. Przez te przeklęte słuchawki słyszałam tylko piosenkę Little Mix- Salute, tak swoją drogą na początku była nawet fajna. W końcu po kolejnej godzinie(chyba), zabrał słuchawki oraz opaskę, a moim oczom ukazał się mały domek. Podeszliśmy do drzwi i już miałam go zapytać, o co chodzi, gdzie mnie zabrał, gdy w progu zobaczyłam wysoką brunetkę z widocznym już brzuszkiem.  

-Mama!-wykrzyknęłam, rzucając się w jej stronę, jednakże w ostatnim momencie się opamiętałam i tylko lekko ją przytuliłam.

-Co ty tu robisz skarbie, myślałam, że nie chciałaś tu przyjeżdżać?-zapytała równie zdziwiona jak ja.

-Też nie miałam pojęcia o swoim przyjeździe, to miała być krótka wycieczka, ale jak widzę mój chłopak chciał mnie zaskoczyć.

-To jednak jesteś z tym Loganem, czy nie?-zapytała mama, a ja zauważyłam grymas na twarzy ukochanego.

-Mamo już od pogrzebu nie jestem z tym idiotą! Mówiłam o Arthurze.

                Spojrzała na mojego towarzysza i chyba go poznała, bo jego też szybko przytuliła, po czym zaprosiła nas do środka. Chłopak wniósł torbę z rzeczami, której nie widziałam wcześniej i usiedliśmy w salonie. Razem zrobiłyśmy herbatę, położyłam ciastka i zaczęliśmy rozmawiać na temat przeszłości.

-…a pamiętasz jak wtedy kuzyn Jack wygłupiał się i nagle uderzyłaś go w czułe miejsce, by tylko przestał robić z siebie idiotę? Jak na sześciolatkę miałaś mocnego kopa.-wy buchnęła głośnym śmiechem moja rodzicielka, a z nią mój ukochany.

-Ta jasne, śmiejcie się dalej, ja zaraz wrócę.-rzuciłam, wstając, a Arthur momentalnie spoważniał.

-Źle się czujesz?-zapytał zmartwiony.

-Po prostu muszę do łazienki, to chyba nic złego, nie?-odpowiedziałam z irytacją w głosie. Może i było to słodkie z jego strony, ale nie byłam przyzwyczajona do ciągłej troski. Poza tym miałam dziwne wahania nastroju, co było dziwne, ale najwyraźniej wilkołaki mają je wcześniej i to trochę utrudnia niektóre sprawy. Tak więc udałam się w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia, wcześniej słysząc pytanie mojej matki, na które usłyszałam „jest teraz trochę nerwowa, ale to zrozumiałe…”. Gdy wróciłam, panowała kompletna cisza, którą przerwał dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.

-Ile razy mam powtarzać, żebyś zamykała drzwi, tyle złodziei się kręci w okolicy.-rzucił Kellan, ale umilkł, gdy zobaczył nas, po czym szeroko się uśmiechnął i przytulił  po kolei.-Nie wiedziałem, że będziemy mieli gości, gdybym wiedział to urwał bym się wcześniej z pracy.

-To był taki spontaniczny wyjazd.-odezwał się Arthur.

-To może powiecie w końcu czemu jesteś taka nerwowa kochanie, coś się stało?-zapytała rodzicielka, nerwowo na mnie spoglądając.

-Nooo…na początku to proszę żebyś się nie denerwowała, bo w twoim stanie to może tylko zaszkodzić mojej siostrze albo bratu. Atakpozatymtojestemwciąży.-powiedziałam na jednym wydechu i spuściłam głowę.

-Czekaj, co?!-wykrzyknęła mama, raptownie wstając, kucając przede mną i podnosząc mój podbródek. Próbowałam unikać jej wzroku, ale w końcu się poddałam.-Będę babcią?-rzuciła już ciszej.

-Taak. Raczej tak.-zaśmiałam się nerwowo pod koniec wypowiedzi.

-Nie za wcześnie? Ile wy się znacie, dwa miesiące?

-Tyle że to nie…

-To nie jest ważne ile się znamy tylko, że się kochamy i tak poza tym to dowiedzieliśmy się o tym wczoraj, taka malutka wpadka.-przerwał mi natychmiast ukochany, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej.

-W takim razie gratulacje, ale będziesz miała problem ze skończeniem szkoły…

-Może pójść do niej później albo skorzystać z nauczania domowego, są różne możliwości.-wtrącił znów Wolf.

                Resztę wieczoru przegadaliśmy na tematy neutralne, gdyż nie chcieliśmy rozmawiać o mojej ciąży. W gruncie rzeczy sądziłam, że gorzej to przyjmą, tylko dręczyła mnie jedna sprawa. Czemu on powiedział, że to dziecko jest jego, skoro nie jest? Postanowiłam, że zapytam go oto, gdy będziemy sami. Około 2200 ja i moja mama zaczęłyśmy przysypiać, więc nasi mężczyźni zanieśli nas do sypialni, Arthur poczekał, aż się umyje, po czym sam zrobił to samo i położyliśmy się do łóżka.

-Czemu powiedziałeś, że to ty jesteś ojcem?-zapytałam zmęczonym głosem, spoglądając w jego oczy.

-Ojcem nie musi być osoba, która je spłodziła, tylko ta, która będzie się nim zajmować, a jak na razie to jestem dobrym kandydatem na to miano. Poza tym trochę dziwnie by to wyglądało w ich oczach. Wolałem uniknąć zbędnych pytań i tłumaczeń. Chyba że nie chcesz bym był jego tatą?-odpowiedział ze smutkiem w oczach.

-Oczywiście że chcę, lepszego kandydata nie mogłam sobie wymarzyć, ale dziecko to duży obowiązek i nie sądziłam, że ty…

-Okej rozumiem, oczywiście może mieć moje nazwisko, co?

-Jeszcze mamy czas żeby martwić się czymś takim, na razie skupmy się na teraźniejszości, a przyszłość zostawmy w spokoju. Poza tym chce mi się spać. Czy to normalne, że jestem taka zmęczona i mam te całe humorki?

-Z tego co dowiedziałem się od Aleks to tak, a poza tym to kazała ci przekazać, że masz się nie denerwować, dbać o siebie i przyjść niedługo do jej gabinetu. Musi ci jeszcze jakieś badania porobić, żeby mieć pewność, że wszystko w porządku. –wyszeptał mi na ucho, gładząc mój brzuch, co było bardzo przyjemne. Mruknęłam tylko sennie „mmhm” i odleciałam całkowicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz