Koniec
zajęć szkolnych jest od teraz moim ulubionym momentem wciągu dnia. Już zdążyłam
zapomnieć, co to znaczy chodzić do normalnej szkoły z normalnymi ludźmi,
chociaż przy tym drugim bym się zastanowiła. Stałam właśnie przy swoim
samochodzie, czekając na Nialla, Seth’a oraz Nicka, gdy podeszli do mnie moi
dawni znajomi i stanęli przy mnie, odgradzając mi drogę ucieczki.
-Co ty wyprawiasz Cole?-rzucił wyraźnie
wściekły Logan.
-Nie wiem o co wam chodzi, możecie już sobie stąd
pójść?
-Nie, nie możemy sobie pójść, zanim nam nie
powiesz co się z tobą dzieję. Ci goście cię do czegoś zmuszają? A może należysz
do sekty?-zaczęła Lena.
-Nie należę do żadnej sekty, ci chłopcy są dla
mnie jak rodzina, pomogli mi po stracie ojca. Czego o was powiedzieć nie mogę.
-To oto chodzi, obraziłaś się dlatego, że nie
przyszliśmy do ciebie od razu, tylko na pogrzebie.-odezwał się, milczący do tej
pory André.
-Nie mam ochoty się z wami zadawać, teraz mam
nowych przyjaciół, z którymi mieszkam, a wy nic dla mnie nie znaczycie.
-Czy oni ci się narzucają?-zapytał Arthur,
który nagle zjawił się obok.
-Trochę, ale miałam przynajmniej okazję
wszystko wyjaśnić.-rzuciłam, podchodząc do niego i przytulając do jego torsu. Widziałam,
że cała trójka sztywnieje i dokładnie nas obserwuje, dla tego spojrzałam na Wolf’a
słodkimi oczkami, na co on pogładził moje włosy, zawieszając ramię na mnie, gdy
się odsunęłam. Po chwili dołączyli do nas pozostali chłopcy, przez co André,
Lena i Logan odeszli, posyłając mi tylko smutne spojrzenia.
-Widzę, że
wasza dwójka ze sobą kręci.-odezwał się uśmiechnięty Simon.
-Może w końcu dadzą nam spokój, mam tego
powoli dość. Wymyślili sobie, że dołączyłam do jakiejś sekty.
-Całkiem ładnie razem wyglądacie, kiedy
wesele?-rzucił ze śmiechem Niall.
-Przymknij się blondasku, bo dostaniesz
dodatkowy patrol o czwartej nad ranem. Teraz wszyscy wracamy do domu, chodźcie
chłopcy.-Arthur ruszył do samochodu, a za nim Simon i Michael.
Przez całą drogę powrotną, wysłuchiwałam tekstów
chłopaków, na temat mnie i alfy, typu jaką to byśmy byli piękną parą. Po wjechaniu
do garażu, wysiadłam z auta i ruszyłam do swojej sypialni, by odsapnąć od tych
głąbów. Po chwili do drzwi ktoś zapukał, postanowiłam
to jednak zignorować, jednak zaraz pukanie się powtórzyło, więc wstałam i
otworzyłam z zamiarem nawrzeszczenia na tych idiotów, ale zobaczyłam Wiliama.
-Hej mały, jak było w szkole?
-Nudno, nikt ze mną nie rozmawia, a kiedy
podchodzę to uciekają.-powiedział smutno chłopiec.
-Nie przejmuj się, nie wiedzą co tracą. Co
chcesz dziś robić?
-Upieczemy ciasto?
-Jakie byś chciał?
-Biszkopta z owocami!-wykrzyknął, a w jego
oczach pojawiły się wesołe iskierki.
-Okej, no to chodź.
Mijał
dzień za dniem, wszystko wydawało się być dobrze, chłopcy poznali mnie z
przemiłą wampirzycą, o imieniu Aleks, która była lekarzem dla nadnaturalnych
istot. Ja i panna Jordan mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów, śmiało można już
nas było nazwać przyjaciółkami. Wracając do tematu, jakieś dwa miesiące od pogrzebu,
zaczęłam dziwnie się czuć, dziwne mdłości z samego rana, ból w podbrzuszu, a do
tego miałam częste humorki, które odbijały się na wszystkich. Postanowiłam, więc
odwiedzić gabinet mojej przyjaciółki, by wyjaśniła mi, co takiego się ze mną
dzieje. Miałam oczywiście swoje podejrzenia, ale modliłam się by to nie było
to. Nie mogłam w tak młodym wieku zostać matką, do tego z facetem, który miał
być przeszłością. Dopiero co zaczęło mi się układać z Arthurem. Tak, dobrze
słyszycie, ja i alfa byliśmy już parą. Okazało się, że dopadło go to całe ANMG,
a mi też nie był on obojętny, więc postanowiliśmy spróbować. Na razie wszystko
było fajnie, byliśmy nawet na sześciu randkach.
Moje
rozmyślania przerwała Aleks, która wyszła ze swojego gabinetu.
-Hej wilczku, co ty tu robisz? Myślałam, że
jesteśmy umówione na sobotę, a jest środa.
-Nie przyszłam tu w sprawach prywatnych Leksi,
chciałam byś mnie zbadała.
-Źle się czujesz? Wejdźmy do mojego gabinetu.
-Mam pewne niepokojące mnie obawy, dla tego
przyszłam.-powiedziałam siadając przy biurku.
-Jakie to objawy?
-Częste mdłości, zmiany nastroju, uczucie zmęczenia, sennośc oraz brak okresu.
-Okej, połóż się proszę na leżance, zrobię ci
USG i wszystko się wyjaśni.
Wykonałam
jej polecenie, podwinęłam bluzkę i czekałam, aż zrobi swoje.
-Wow, Ama, nie sądziłam, że aż tak daleko
zaszliście z Arthurem w tym waszym związku. Widzą tu właśnie około dwu miesięczny
płód. Gratuluje, zostaniesz mamusią!-wykrzyknęła
radośnie, na co ja tylko wybuchłam płaczem.-Co ja takiego powiedziałam?
-No bo to nie jest dziecko Arthura, my jeszcze
tego nie robiliśmy, pamiętasz jak opowiadałam ci o Loganie, prawda?
-O tym wrednym dupku?-pokiwałam tylko głową- To
jego dziecko?
-Tak, chciałam odciąć się od tamtego życia,
ale teraz to nie możliwe. Jak ja mu to w ogóle powiem? A co z moim chłopakiem? Nie
wiem co ja mam zrobić Leks.-załkałam głośno, na co ona mnie delikatnie
przytuliła. Siedziałam z nią jeszcze kilka godzin, po czym pojechałyśmy moim
autem do domu sfory. Na wejściu czekał na mnie mój ukochany, a widząc mnie w
takim stanie, wziął mnie w swoje ciepłe objęcia.
-Co się stało skarbie?-zapytał z troską w
glosie, przez co jeszcze bardziej się rozpłakałam. Razem z Aleks ustaliłyśmy,
że powiem mu jeszcze tego samego dnia, ale wtedy moje postanowienie było słabe,
gdyż nie chciałam by był na mnie za to wściekły. Widziałam ponaglające
spojrzenie dziewczyny, więc bez słowa pociągnęłam go w stronę schodów, a
następnie mojej sypialni. Usiadłam na łóżku i po chwili ciszy zaczęłam w końcu
mówić.
-Właśnie kilka godzin temu dowiedziałam się,
że zostanę matką, to już miesiąc i jest ono dzieckiem mojego byłego, z którym zerwałam
po przemianie. To dla tego miałam te całe humorki i błam senna.-wyrzuciłam na jednym
wydechu, ze spuszczoną głową i czekałam na jego reakcję. Po chwili ciszy
wyszedł z pokoju, a ja stałam dalej w tym samym miejscu, myśląc, że zaraz
wróci, ale minęło kilka minut i nic. W końcu drzwi się otworzyły, ale nie stał
tam Arthur, tylko smutna Aleks. Podeszła do mnie i pozwoliła wypłakać w swoje
ramie. Po dłuższej chwili usnęłam, zmęczona płaczem i natłokiem myśli z
przyjaciółką przy boku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz