Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 8



                Koniec zajęć szkolnych jest od teraz moim ulubionym momentem wciągu dnia. Już zdążyłam zapomnieć, co to znaczy chodzić do normalnej szkoły z normalnymi ludźmi, chociaż przy tym drugim bym się zastanowiła. Stałam właśnie przy swoim samochodzie, czekając na Nialla, Seth’a oraz Nicka, gdy podeszli do mnie moi dawni znajomi i stanęli przy mnie, odgradzając mi drogę ucieczki.
-Co ty wyprawiasz Cole?-rzucił wyraźnie wściekły Logan.
-Nie wiem o co wam chodzi, możecie już sobie stąd pójść?
-Nie, nie możemy sobie pójść, zanim nam nie powiesz co się z tobą dzieję. Ci goście cię do czegoś zmuszają? A może należysz do sekty?-zaczęła Lena.
-Nie należę do żadnej sekty, ci chłopcy są dla mnie jak rodzina, pomogli mi po stracie ojca. Czego o was powiedzieć nie mogę.
-To oto chodzi, obraziłaś się dlatego, że nie przyszliśmy do ciebie od razu, tylko na pogrzebie.-odezwał się, milczący do tej pory André.
-Nie mam ochoty się z wami zadawać, teraz mam nowych przyjaciół, z którymi mieszkam, a wy nic dla mnie nie znaczycie.
-Czy oni ci się narzucają?-zapytał Arthur, który nagle zjawił się obok.
-Trochę, ale miałam przynajmniej okazję wszystko wyjaśnić.-rzuciłam, podchodząc do niego i przytulając do jego torsu. Widziałam, że cała trójka sztywnieje i dokładnie nas obserwuje, dla tego spojrzałam na Wolf’a słodkimi oczkami, na co on pogładził moje włosy, zawieszając ramię na mnie, gdy się odsunęłam. Po chwili dołączyli do nas pozostali chłopcy, przez co André, Lena i Logan odeszli, posyłając mi tylko smutne spojrzenia.
-Widzę, że  wasza dwójka ze sobą kręci.-odezwał się uśmiechnięty Simon.
-Może w końcu dadzą nam spokój, mam tego powoli dość. Wymyślili sobie, że dołączyłam do jakiejś sekty.
-Całkiem ładnie razem wyglądacie, kiedy wesele?-rzucił ze śmiechem Niall.
-Przymknij się blondasku, bo dostaniesz dodatkowy patrol o czwartej nad ranem. Teraz wszyscy wracamy do domu, chodźcie chłopcy.-Arthur ruszył do samochodu, a za nim Simon i Michael.

             Przez całą drogę powrotną, wysłuchiwałam tekstów chłopaków, na temat mnie i alfy, typu jaką to byśmy byli piękną parą. Po wjechaniu do garażu, wysiadłam z auta i ruszyłam do swojej sypialni, by odsapnąć od tych głąbów.   Po chwili do drzwi ktoś zapukał, postanowiłam to jednak zignorować, jednak zaraz pukanie się powtórzyło, więc wstałam i otworzyłam z zamiarem nawrzeszczenia na tych idiotów, ale zobaczyłam Wiliama.
-Hej mały, jak było w szkole?
-Nudno, nikt ze mną nie rozmawia, a kiedy podchodzę to uciekają.-powiedział smutno chłopiec.
-Nie przejmuj się, nie wiedzą co tracą. Co chcesz dziś robić?
-Upieczemy ciasto?
-Jakie byś chciał?
-Biszkopta z owocami!-wykrzyknął, a w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki.
-Okej, no to chodź.
            Mijał dzień za dniem, wszystko wydawało się być dobrze, chłopcy poznali mnie z przemiłą wampirzycą, o imieniu Aleks, która była lekarzem dla nadnaturalnych istot. Ja i panna Jordan mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów, śmiało można już nas było nazwać przyjaciółkami. Wracając do tematu, jakieś dwa miesiące od pogrzebu, zaczęłam dziwnie się czuć, dziwne mdłości z samego rana, ból w podbrzuszu, a do tego miałam częste humorki, które odbijały się na wszystkich. Postanowiłam, więc odwiedzić gabinet mojej przyjaciółki, by wyjaśniła mi, co takiego się ze mną dzieje. Miałam oczywiście swoje podejrzenia, ale modliłam się by to nie było to. Nie mogłam w tak młodym wieku zostać matką, do tego z facetem, który miał być przeszłością. Dopiero co zaczęło mi się układać z Arthurem. Tak, dobrze słyszycie, ja i alfa byliśmy już parą. Okazało się, że dopadło go to całe ANMG, a mi też nie był on obojętny, więc postanowiliśmy spróbować. Na razie wszystko było fajnie, byliśmy nawet na sześciu randkach.
                Moje rozmyślania przerwała Aleks, która wyszła ze swojego gabinetu.
-Hej wilczku, co ty tu robisz? Myślałam, że jesteśmy umówione na sobotę, a jest środa.
-Nie przyszłam tu w sprawach prywatnych Leksi, chciałam byś mnie zbadała.
-Źle się czujesz? Wejdźmy do mojego gabinetu.
-Mam pewne niepokojące mnie obawy, dla tego przyszłam.-powiedziałam siadając przy biurku.
-Jakie to objawy?
-Częste mdłości, zmiany nastroju, uczucie zmęczenia, sennośc oraz brak okresu.
-Okej, połóż się proszę na leżance, zrobię ci USG i wszystko się wyjaśni.
                Wykonałam jej polecenie, podwinęłam bluzkę i czekałam, aż zrobi swoje.
-Wow, Ama, nie sądziłam, że aż tak daleko zaszliście z Arthurem w tym waszym związku. Widzą tu właśnie około  dwu miesięczny płód.  Gratuluje, zostaniesz mamusią!-wykrzyknęła radośnie, na co ja tylko wybuchłam płaczem.-Co ja takiego powiedziałam?
-No bo to nie jest dziecko Arthura, my jeszcze tego nie robiliśmy, pamiętasz jak opowiadałam ci o Loganie, prawda?
-O tym wrednym dupku?-pokiwałam tylko głową- To jego dziecko?
-Tak, chciałam odciąć się od tamtego życia, ale teraz to nie możliwe. Jak ja mu to w ogóle powiem? A co z moim chłopakiem? Nie wiem co ja mam zrobić Leks.-załkałam głośno, na co ona mnie delikatnie przytuliła. Siedziałam z nią jeszcze kilka godzin, po czym pojechałyśmy moim autem do domu sfory. Na wejściu czekał na mnie mój ukochany, a widząc mnie w takim stanie, wziął mnie w swoje ciepłe objęcia.
-Co się stało skarbie?-zapytał z troską w glosie, przez co jeszcze bardziej się rozpłakałam. Razem z Aleks ustaliłyśmy, że powiem mu jeszcze tego samego dnia, ale wtedy moje postanowienie było słabe, gdyż nie chciałam by był na mnie za to wściekły. Widziałam ponaglające spojrzenie dziewczyny, więc bez słowa pociągnęłam go w stronę schodów, a następnie mojej sypialni. Usiadłam na łóżku i po chwili ciszy zaczęłam w końcu mówić.
-Właśnie kilka godzin temu dowiedziałam się, że zostanę matką, to już miesiąc i jest ono dzieckiem mojego byłego, z którym zerwałam po przemianie. To dla tego miałam te całe humorki i błam senna.-wyrzuciłam na jednym wydechu, ze spuszczoną głową i czekałam na jego reakcję. Po chwili ciszy wyszedł z pokoju, a ja stałam dalej w tym samym miejscu, myśląc, że zaraz wróci, ale minęło kilka minut i nic. W końcu drzwi się otworzyły, ale nie stał tam Arthur, tylko smutna Aleks. Podeszła do mnie i pozwoliła wypłakać w swoje ramie. Po dłuższej chwili usnęłam, zmęczona płaczem i natłokiem myśli z przyjaciółką przy boku.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz