Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 3



           Obudziłam się około 1300, umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół do kuchni, był 23 października 2013 roku. Za tydzień miałam mieć osiemnaste urodziny, więc szykowałam imprezę dla znajomych ze szkoły, tata nawet powiedział, że ulotni się na ten czas do znajomych. Jeszcze tylko rok, skończę szkołę i wyjeżdżam z tego miasta.  Nie zrozumcie mnie źle, dobrze mi tu, ale chciała bym zwiedzić trochę świat, a przynajmniej Amerykę. Tak więc siedziałam sobie w domu, gdy zadzwoniła do mnie Lena i poprosiła o spotkanie. Wzięłam torebkę, wsiadłam w samochód i pojechałam do centrum miasteczka, udając się do naszej ulubionej knajpki. Ona już siedziała przy naszym stałym stoliku pijąc zimną cole.
-Hej Lena, o co chodziło?-zapytałam siadając obok niej.
-Ktoś remontuje stary dom w lesie, Zuzy ojciec pracuje jako budowlaniec, więc widziała właściciela.-zaczęła piszczeć przyjaciółka.
-I co z tego, że go widziała?
-A to, że to jest taki przystojniak, ona ma jego zdjęcie na komórce, ma może z dwadzieścia lat, jak nie mniej.
-Z tego co wiem to masz już chłopaka i ja też.
-Z tego co mówiła to wprowadza się dzień po twoich urodzinach.

-Słuchaj Lena, może ty myślisz o innych facetach, gdy masz swojego, ale nie ja, więc zrozum, że mnie nie interesują nowi uczniowie płci męskiej. Jeśli tylko tyle masz mi do powiedzenia to już sobie idę.-powiedziałam podnosząc się z miejsca, ale dziewczyna pociągnęła mnie z powrotem.

-Kiedy zaczynamy planować imprezę? Wiesz że trzeba rozdać ulotki w poniedziałek, bo do piątku trzeba wszystko załatwić? Pytałam już Michael’a, zgodził się być DJ-em!

-W poniedziałek rano dam ci je, zrobione i gotowe do rozdania.  Myśleniem o imprezie już się zajęłam, tata idzie do znajomych na całą noc, jedzenie oraz napoje opłacone, trzeba je będzie tylko przywieźć, dekoracje gotowe do powieszenia i jak widzisz wszystko okej. Teraz muszę już iść do domu, bo tata niedługo wróci, a miałam dziś obiad zrobić, pa, do poniedziałku!

Wyszłam z kawiarni i wstąpiwszy do sklepu po składniki potrzebne mi do zrobienia posiłku, wróciłam do domu. Reszta weekendu minęła mi spokojnie, zrobiłam zaproszenia, z pomocą ojca oczywiście i przyszykowałam się do poniedziałkowego sprawdzianu z hiszpańskiego.  Jest już drugi semestr, niedługo koniec roku, wakacje i ostatnia klasa!

~*~

           Poniedziałek był słoneczny i ciepły, ubrałam więc coś akurat na tą pogodę, zjadłam śniadanie i pojechałam do szkoły. Tym razem dotarłam pięć minut przed dzwonkiem, więc dałam szybko zaproszenia Lenie, Loganowi oraz André  i poszłam szybko na hiszpański. Po dzwonku pani Gonzales rozdała nam karteczki. Mieliśmy podpisać części ciała, rodzaj odzieży i przetłumaczyć kilka zwrotów typu –„W którym roku skończysz studia?” oraz dialog.  Męczyłam się z tym przez całą lekcję i miałam nadzieję, że dobrze mi poszło.  Razem z przyjaciółmi oraz chłopakiem rozdaliśmy wszystkie zaproszenia i wróciłam do domu.

~*~
                Kilka kolejnych dni minęło mi na szykowaniu przyjęcia oraz szukaniu kreacji dla mnie i mojej przyjaciółki. Więc gdy nastał piątek, cieszyłam się, że już nic praktycznie nie muszę robić. Tata pozwolił mi nie iść do szkoły, więc mogłam upewnić się, że dekoracje zostaną należycie przez niego rozmieszczone. Wszystko miało zacząć się o 2040, ale znając ludzi przyjdą wcześniej, więc Lena z chłopakami przyjdą koło 1900 i przyniosą zapasy alkoholu(o których ojciec nie ma pojęcia) na całą noc. Sam wspomniany o 1700 wybiera się do znajomych z innego miasta i wraca dopiero w sobotę wieczorem, co daje nam kilka godzin na sprzątnięcie bałaganu. Ja i moja przyjaciółka ubrałyśmy się stosownie i razem z naszymi chłopakami witaliśmy gości. Około 2100 dom był  pełen rozszalałych nastolatków, którzy zdążyli się trochę napić i tańczyli beztrosko dosłownie wszędzie, jedynym miejscem gdzie nikogo nie było pozostawało piętro domu. Dostałam dużo prezentów, wspaniały tort i świetnie się bawiłam, nie obyło się bez kilku toastów na moją cześć, więc można powiedzieć, że byłam już nieźle wstawiona na początku zabawy. W pewnym momencie całkowicie urwał mi się film, a co za tym idzie niczego nie pamiętałam, za to rano obudziłam się w swoim własnym łóżku. Jedynym zaskoczeniem było dla mnie to, że nie byłam w nim sama, a z Loganem i wszystko było by może dobrze, gdybym nie zorientowała się, że nie mam na sobie żadnych ubrań.  Gdy tylko się poruszyłam mój chłopak przytrzymał mnie, kładąc swoją rękę na moje nagie biodra.

-Gdzie się wybierasz kochanie?-zapytał zachrypniętym od spania głosem i zaczął całować moją szyję.

-Powiedz proszę, że nie uprawialiśmy seksu.

-Nie pamiętasz tego? Muszę powiedzieć, że byłaś cudowna, jak na taki stan upojenia.

-Była bym w lepszym humorze, gdybym coś z wczoraj pamiętała.-warknęłam cicho, wyswobadzając się z jego objęć i zawinięta w kołdrę poszłam do łazienki.

                W głowie miałam totalny mętlik, do tego dochodził potworny kac i zmęczenie, więc wzięłam długi gorący prysznic. Ubrałam się w dresy, uczesałam włosy w luźnego koka i wróciłam do sypialni.

-Wstawaj, ubieraj się i wracaj do domu, ja muszę tu jeszcze posprzątać.

-Mogę ci pomóc, chyba nie jesteś zła za to, że jako twój chłopak uprawiałem z tobą seks?

-Mieliśmy z tym poczekać aż oboje będziemy gotowi, chciałam chociaż pamiętać, ale ty jak zwykle robisz to co ci się żywnie podoba! Wynoś mi się z mojego domu i nie pokazuj się na oczy!-wykrzyczałam i rzuciłam w niego jego ubraniami.

- Dobrze, dam ci trochę czasu na ochłonięcie, widzimy się w poniedziałek.-powiedział naciągając na siebie koszulkę i próbował mnie pocałować, ale mu się wyrwałam.

                Gdy wyszedł, rzuciłam się na łóżko i odetchnęłam głęboko, chcąc pozbyć się ogarniającej mnie złości. Kilka minut później zeszłam na dół do kuchni, gdzie unosił się zapach świeżej kawy i jajecznicy. Przy stole siedziała Lena ze swoim chłopakiem, którzy dziwnie na mnie spojrzeli gdy weszłam.

-Jak tam po imprezie? Albo może powiedz, czemu twój Romeo tak szybko wyszedł z domu i nawet się z nami nie pożegnał?-zapytała dziewczyna.

-Śpieszyło mu się. Zrobiłaś może trochę tej swojej jajecznicy dla mnie?

-W nocy musiało być ostro, skoro ty taka głodna jesteś, zazwyczaj tylko jabłko brałaś.

-Jakoś tak ostatnio więcej jem, to chyba dobrze, nie? Smacznego tak w ogóle.

                Po zjedzonym posiłku zabraliśmy się całą trójką za ogarnianie tego całego syfu. Skończyliśmy koło 1523 i  moi towarzysze wrócili do swoich domów, a ja ułożyłam się na kanapie w salonie, oglądając telewizję. Około godziny 1800, wrócił mój tata i od razu poszedł do swojego pokoju. Chwile później wrócił na dół i zniknął w kuchni.

-Kochanie, chodź tu szybciutko!-rzucił, bełkotliwym głosem, jakby był pijany.

           Poszłam więc do pomieszczenia, w którym mój rodzic przebywał i zastałam go opierającego się o szafki z pudełkiem w rękach. Podeszłam do niego, wręczył mi je i czekał aż otworzę. Podniosłam wieczko i moim oczom ukazał się mały, słodki piesek. Rzuciłam się ojcu na szyję i mocno go przytuliłam, składając na jego policzku buziaka. Nagle poczułam jak jego ręce przenoszą się na moje pośladki, więc chciałam delikatnie się odsunąć, ale nie mogłam się wyrwać z jego objęć. Zaczęłam się szarpać i przyniosło to jakiś skutek, bo chociaż się trochę od niego oderwałam.

-Nie szarp się słoneczko, nie zrobię ci nic złego.-powiedział, przyciskając mnie do szafki.
---------------------------------------------------------------------
Dawno nie dodawałam rozdziału. Można winić za to moją mamę oraz brak weny, który dał mi się we znaki. Ale w końcu po całym dzisiejszym dniu pisania oddaje ten oto rozdział w wasze ręce, mam nadzieję, że wam się spodoba i skomentujecie. Prosiła bym chociaż o buźkę, by wiedzieć ile was czyta i czy opłaca się dalej kontynuować tą historie. Dla was to przecież kilka kliknięć, a dla mnie mocna motywacja do dalszego pisania. Tak więc kończę tą najdłuższą jak do tej pory notkę, do następnej!:-)

1 komentarz: