Tekst

Proszę o komentarze. Dla ciebie to tylko chwila, dla mnie ogromna motywacja.

piątek, 16 października 2020

Witajcie!

 Po kilku latach nieobecności chciałabym zaprosić tych z was, którzy jeszcze tu są na moje opowiadanie na Wattpad. Jest to przeróbka serii książek J.K. Rowling "Harry Potter" i mam nadzieję, że wam się spodoba. Tytuł to "Nie ma to jak być Malfoy'em". Serdecznie zapraszam.

Opis:


"Harry trafia do domu dziecka. Nikt nie wie jak chłopiec ma na nazwisko, ponieważ na kartce którą miał przy sobie, kiedy go znaleziono na progu domu dziecka, napisane było tylko jego imię. Czy ktoś go adoptuje i stworzy dla niego dobry dom? Czy w końcu ktoś odkryje, że jest on słynnym Harry'm Potter'em?"

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych świąt!

Mikołaja w kominie,
prezentów po szyję,
dwa metry choinki,
cukierków trzy skrzynki,
przed oknem bałwana,
a w sylwestra zabawy
do białego rana.







niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 23



-To nie jest państwa wnuk. Dziecko jest moje i Amandy, więc uprzejmie proszę o opuszczenie naszego mieszkania oraz nie nachodzenie o tak wczesnej porze. – powiedział spokojnym głosem Arthur.

-Byle pies nie będzie mi mówił, co mam robić! - wykrzyknął mój były, a alfa cały się spiął, co wyczułam dokładnie na plecach.

-Loganie! Jak ty się wyrażasz? Mówiłam ci już coś na temat dyskryminacji rasowej. - skarciła syna kobieta.

-Możemy porozmawiać z wami w obecności szefa watachy? - zapytał Dylan.

-Właśnie z nim rozmawiacie, a to jest moja partnerka i jeżeli nie opuścicie posiadłości to zastosuję odpowiednie środki. Nie potrzebne nam do szczęścia czarownice.

-Czemu tak się wydzierasz stary? Niektórzy próbują jeszcze sobie pospać.-usłyszałam nagle głos Seth’a, który pojawił się za nami w samych bokserkach i był jeszcze tak rozkosznie zaspany, że wyglądał jak mały chłopiec. Na moich ustach momentalnie pojawił się rozczulony uśmiech, lecz przypomniałam sobie o naszych niezapowiedzianych gościach, więc przybrałam z powrotem poważny  wyraz twarzy i dotarł do mnie sens słów Arthura.

 -Jakie czarownice? O czym ty mówisz? I skąd oni wiedzą o wilkołakach? – zapytałam zdziwiona i zaciekawiona zarazem.


-Porozmawiamy na ten temat później. -zwrócił się do mnie, ale szybko przeniósł wściekły wzrok na przybyłą czwórkę- Nie życzę sobie widzieć was po raz kolejny, więc trzymajcie się z dala od mojego terytorium. To samo tyczy się  Amandy i naszej córki. Jeżeli taka sytuacja z nachodzeniem nas się powtórzy, to nie ręczymy za siebie. – wy warczał, po czym wypychając Wert’ów na zewnątrz, zamknął drzwi z hukiem.  

- Wow, stary! Uważaj, bo jeszcze drzwi uszkodzisz. A tak w ogóle to o co w tym wszystkim chodziło? Kim byli ci ludzie i czy dobrze słyszałem, że byli czarodziejami?
- To ten frajer, dawny chłopak Amandy wraz ze swoją rodzinką. Ktoś musiał im donieść o dziecku i podejrzewam, że była to Penelopa. Pewnie myślała, że nas tu zatrzymają i w końcu zrezygnujemy z wyjazdu, jej niedoczekanie! Wyjeżdżamy już dzisiaj wieczorem, radze ci powiadomić chłopaków, my musimy jeszcze sobie porozmawiać. – powiedział, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do „naszej” sypialni.                                             
                                              


wtorek, 1 września 2015

Rozdział 22



-Spokojnie Amando, to tylko Penelopa.-uspokoił mnie Simon.

-Właśnie dziewczynko, to tylko ja, nie masz powodu do ob…-zaczęła dziewczyna, ale zamilkła gdy dokładnie mi się przyjrzała-Szybki jesteś Arthur,  kto by pomyślał, że akurat ty, najrozsądniejszy z  całej watahy tak szybko zostaniesz ojcem.

-Wiesz co? Będzie mi brakować twojego niewyparzonego języka.-rzucił mój ukochany.

-Ale jak to? Gdzie się niby wybieracie?

-Przenosimy się do Wirginii, mieszka tam moja rodzina, a tutaj raczej nic nas nie trzyma. Mamy tylko więcej kłopotów i natrętnych ludzi na karku.

-W takim razie życzę wam szczęścia na nowej drodze życia.-odpowiedziała chłodno, po czym z wysoko podniesioną głową  opuściła nasz dom. Chwilę później wykręcając się patrolem, Simon również wyszedł.

-Zajmę się pakowaniem, do zobaczenia wszystkim.-odezwałam się po dłuższej chwili ciszy i ruszyłam po schodach na piętro. Będąc już w swojej sypialni, ułożyłam się plecami na łóżku i westchnęłam głęboko. Ta cała przeprowadzka była dla mnie okropieństwem i chciałam, by stało się coś, przez co nie moglibyśmy jej wprowadzić w życie. Z drugiej jednak strony, miałabym w końcu możliwość wyjścia gdzieś dalej niż obszar naszej posesji. Arthur uparł się, że jeśli moi dawni znajomi zobaczą w jakim jestem stanie, to będą wiedzieli iż to dziecko Logana. Jak dla mnie przesadzali i to zdrowo, ale co ja się będę wykłócać. 

                Po chwili leniuchowania  zabrałam się w końcu za to, po co tu weszłam, mianowicie pakowanie. Wyciągnęłam stare pudełka po jakimś sprzęcie RTV i zaczęłam wkładać drobiazgi od pamiątek rodzinnych, które zdążyłam poukładać w niektórych kątach po kosmetyki. Na koniec do dwóch walizek włożyłam wszystkie moje ubrania, które przy okazji posegregowałam, by wyrzucić niepotrzebne.  W międzyczasie mój chłopak zabrał się za swoje rzeczy i gdy skończyłam, zostawiłam go, po czym wzięłam gorącą kąpiel i położyłam spać w dawnej sypialni.

*

                Obudziło mnie głośne łomotanie do drzwi frontowych domu, które nie chciało ustać oraz natarczywy dźwięk dzwonka. Stoczyłam się z łóżka nadal zaspana, po czym zeszłam na parter i otworzyłam wrota, a mój mózg dopiero po chwili skojarzył kim są niezapowiedziani goście. Z tyłu ubrany w garnitur stał wysoki, dobrze zbudowany brunet po czterdziestce, obok niego niska, zielonooka kobieta w zbliżonym wieku, a przed nimi dwóch chłopaków w moim wieku. Byli to Renata, Dylan oraz Andre i Logan Wert. Dziwnie się poczułam, stojąc przed nimi w piżamie, z dość sporym, ciążowym brzuszkiem.
-Kto to Amando?-usłyszałam za sobą głos ukochanego i w tamtej chwili nie martwiłam się swoimi podejrzeniami o zdradę, chciałam by mnie mocno do siebie przytulił, co po chwili zrobił.
-Państwo chyba pomylili domy.-odpowiedziałam, chcąc zamknąć im drzwi przed nosem, ale mój były zdążył wsunąć but.
-Nie wydaje mi się kochanie.-rzucił sarkastycznie wspomniany wcześniej brunet.
-Panno Cole, chcemy tylko wyjaśnić kilka kwestii, związanych z… prawdopodobnie naszym wnukiem.-wtrąciła pani Wert.                                                                            


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! Na rozpoczęcie roku szkolnego oddaje rozdział w wasze ręce. Mam nadzieję, że wam się spodoba mimo, że ostatnio cierpię na brak weny i nie wychodzi mi za bardzo nic. Zdziwieni obrotem sytuacji? Planowałam ten moment od początku tego opowiadania, więc mam nadzieję, że jako tako wyszedł. Pozdrawiam i udanego roku szkolnego życzę! Niestety zaczynam go dopiero w następny poniedziałek, takie uroki zawodówki:( Może jestem dziwna, ale... ja chcę na zajęcia! Do następnego!:)