-Amanda!
Skarbie nic ci nie jest?-wykrzyknął Michael, wpadając nagle do pokoju z
przerażoną miną.
-Czy
ja o czymś nie wiem? Od kiedy tak zwracasz się do Mojej kobiety?-zapytał
poważnie mój ukochany, mierząc blondyna wzrokiem.
-Arthur?!
Gdzieś ty się podziewał tyle czasu chłopie!? Ledwo udawało nam się powstrzymać
Amandę przed wizytą w Cumberland!
-Nie
zmieniaj tematu! Od kiedy tak spoufalasz się z Moją partnerką?!-wykrzyknął,
podchodząc do przyjaciela i łapiąc go za koszulkę.
-Opanuj
się! Mieliśmy się nią opiekować podczas twojej nieobecności, więc to robimy,
nic mnie z nią nie łączy! Poza tym to nie ona skradła moje serce.-powiedział
już spokojnie Lutz.
-Co
ty wyprawiasz kochanie? On tylko jest dla mnie miły, a ty już posądzasz go o
coś. Lepiej powiedz w końcu, gdzie się podziewałeś tyle czasu, bo jeszcze się
nie wytłumaczyłeś.-postanowiłam w końcu się wtrącić i przerwać tą ich
„rozmowę”, bo by się krew polała.
-Znajdźmy
może resztę, bo nie chcę powtarzać kilka razy.-warkną, wychodząc z
pomieszczenia, a my udaliśmy się za nim do salonu, gdzie siedzieli już wszyscy.
Mike usiadł przy Seth’u, po czym objął go ramieniem, ja natomiast zajęłam fotel
po ich prawej stronie, a Arthur po lewej. Przez chwilę trwała niezmącona niczym
cisza, by następnie wszyscy chłopcy zaczęli mówić jednocześnie.
-Spokój!
Zamknijcie się do jasnej cholery!-wykrzyknął w końcu Wolf.
-Powiesz
nam w końcu, czemu nie dawałeś znaku życia przez tak długi czas?-zapytał Seth, również
obejmując swojego chłopaka, na co mój ukochany tylko uniósł brew.
-Musiałem
pozałatwiać sprawy w moim rodzinnym mieście i pochować brata, przy okazji
pokazać się rodzinie. Nie widziałem ich od kilku lat, trochę się stęsknili,
poza tym ucierpiałem podczas walki i musiałem poświęcić czas na regeneracje.-powiedział
spokojnie i chciał coś jeszcze dodać, ale rozdzwonił się jego telefon.
Wyciągnął go, spojrzał kto dzwoni i z głośnym przekleństwem, wyszedł z
pomieszczenia. Wiedziona ciekawością, ruszyłam za nim do naszej sypialni i
zatrzymałam się pod drzwiami, uważnie nasłuchując.
-Hej
księżniczko, wybacz, że nie zadzwoniłem, ale muszę ogarnąć cały bałagan jaki
się zrobił… Oczywiście, że o tobie myślę myszko, cały czas…Rozumiem, powiedz
reszcie, że niedługo wrócę, okej?...Kocham cię, pa.
Oszołomiona
tym co usłyszałam, ruszyłam do ogrodu, by schować się w moim zaciszu i
przemyśleć całą sprawę. Nie mogłam wyrzucić z głowy tej całej rozmowy, a
zwłaszcza samej końcówki. Nie zwracałby się w ten sposób do swojej matki, a z
tego co mówił dotychczas, on oraz Alan byli jedyni w domu. Jedyne
wytłumaczenie, które próbowałam od siebie odsuwać było takie, że chłopak mnie
zdradza najwyraźniej z kimś, kogo zna od lat. Poza tym obiecał tej dziewczynie, że wróci
niedługo. W końcu nie wytrzymałam i zaniosłam się cichym szlochem, którego nie
mogłam już dłużej powstrzymać.
Siedziałam tak dłuższą chwilę, gładząc swój brzuch, aż wzięłam się w
garść i zmieniłam się w wilka, by nikt nie poznał że płakałam. Wyszłam z kryjówki, po czym ruszyłam
spokojnie w stronę tarasu, by wejść do budynku, gdzie słyszałam szmer rozmów.
Gdy przemierzałam salon, wszyscy obserwowali mnie ze zdziwieniem, spojrzałam na
ukochanego, lecz nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim, więc czym
prędzej ruszyłam do swojego pokoju. Pod postacią
wilczycy wskoczyłam na łóżko, zwinęłam się w kulkę i zasnęłam, zmęczona
wcześniejszym płaczem.
*
Obudziło mnie przyjemne drapanie
za uchem i bliskość drugiej osoby. Otworzyłam
oczy, zauważając przed sobą Arthura, który widząc, że już wstałam, uśmiechnął
się do mnie szeroko. Nadal pozostawałam w wilczej postaci, więc skupiłam się i
już po chwili byłam sobą.
-Dzień
dobry kochanie, jak ci się spało?
-Nie
najgorzej, która godzina?
-Długo
spałaś, mamy 723 rano. Czemu się przemieniłaś? Przecież Lexi mówiła,
że możesz to robić tylko jeśli zajdzie taka konieczność.
-A co
ty się tak nagle mną przejmujesz? Jakoś przez te pięć dni tego nie robiłeś.-odwarknęłam
wściekła, odwracając się do niego tyłem.
-Nie
mogłem się odezwać, przecież wiesz. Chciałem poświęcić trochę czasu rodzinie.-powiedział
obejmując mnie w talii i gładząc duży brzuch.
-Twoja
rodzina cały czas była tutaj, ale widocznie nic cię nie obchodziła, bo gdyby
było inaczej to byś chociaż zadzwonił!-wydarłam się na niego, po czym wstałam z
łóżka, przebrałam się i wyszłam z pokoju, by znaleźć Aleksandrę.
Super rozdział! Ciekawi mnie z kim on rozmawiał, nie wierzę żeby zdradzał swoją dziewczynę ale to tak brzmi... Nie wiem!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Mam nadzieje że nie każesz i długo czekać.
Super rozdział ...czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńŚwietny :) tylko trochę krótki a tak poza tym to czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń